„Zwykłe” drogi i ulice

Spotkałem w życiu wielu naprawdę doświadczonych motocyklistów. I wiem dobrze, co im w głowach siedzi. Jednym z priorytetów jest właśnie jazda krętą boczną drogą najszybciej jak się da. Rozumiem ich — to naprawdę fascynujące. Wielu z nas stara się naśladować sportowców nie płacąc jednocześnie za czas spędzony na torze. Nie ma nic złego w szybkiej jeździe, ale nie tylko na tym polega przyjemność z jazdy na motocyklu. Warto zdać sobie sprawę z tego, że nawet jeśli wybierasz się na boczne drogi, spora część twojej trasy biegnie przez miasto i przedmieścia. Żeby dostać się na wieś, musisz tam dojechać. A właśnie na przedmieściach zdarza się duża część wypadków motocyklowych.

Często wydaje nam się, że szczególnie niebezpieczna jest jazda po autostradzie czy szerokiej dwupasmówce — ruch duży i prędkości znacznie większe. Okazuje się jednak, że „zwykłe” drogi i ulice są znacznie bardziej niebezpieczne. Wielu motocyklistów uważa, że to właśnie miejskie skrzyżowania są najgorszym miejscem na Ziemi: prostopadły ruch, kilka pasów, czasami nie wiadomo, kto ma pierwszeństwo, znaki ustawione są tak, że łatwo się pomylić, do tego jeszcze piesi, taksówki, samochody dostawcze, autobusy i mnóstwo agresywnych sfrustrowanych kierowców spieszących się na umówione spotkania i wyprzedzających „na trzeciego”. Czasami już samo wyjechanie z dużego parkingu jest ostrą walką. I na tym właśnie polega problem — kiedy już wyrwiemy się z tego piekiełka i jedziemy spokojną podmiejską ulicą, bardzo łatwo uznać, że nie trzeba już być czujnym.

Prawdopodobnie wiesz już, że większość wypadków motocyklowych zdarza się w centrach miast i na terenach handlowych; w słoneczne dni; na prostych, równych, suchych ulicach; przy szybkościach poniżej 65 km/godz.; że 3/4 wszystkich wypadków to kolizje z samochodami osobowymi i furgonetkami. Natomiast zapewne nie wiesz, że znakomita większość tych wypadków wydarza się w ciągu pierwszych 12 minut jazdy albo w czasie „wypraw” na odległość mniejszą niż 8 km.

Zastanówmy się nad tym zjawiskiem. Kiedy jesteś jeszcze blisko domu, dobrze znasz drogę, którą jedziesz. „Jechałem tą ulicą tysiąc razy i nigdy przedtem żaden samochód nie wyjechał z tego podjazdu. Od pięciu lat mijam te same samochody zaparkowane w mojej uliczce i nigdy żaden z nich nie wyjechał mi przed motocykl, aż do dzisiaj. Nie przyszło mi do głowy, że ten kierowca wjedzie na mój pas, żeby ominąć rowerzystę”. Przyzwyczajenie i znajomość terenu potrafią być niebezpieczne. Oczywiście małe boczne uliczki są ciche i spokojne. Ale jeśli zdarzy się tak, że znajdziesz się w tym samym miejscu i czasie, co ktoś inny, kto nagle pojawi się na twojej drodze — aby uniknąć zderzenia musisz być tak samo czujny i przygotowany jak na ruchliwej ulicy w centrum czy na drodze szybkiego ruchu.

A jeśli już mówimy o myśleniu, pamiętaj o podstawowej sprawie: musisz być najedzony i wolny od wszelkiej „chemii”. Nie oczekuj, że twój mózg będzie dobrze pracował, jeśli nie dostarczysz mu odpowiednich substancji odżywczych albo przytrujesz go alkoholem lub prochami. Zanim wyruszysz rano w trasę, zjedz porządne śniadanie albo przynajmniej zatrzymaj się szybko w przydrożnym barze. Jeśli bierzesz jakieś lekarstwa, po których kręci ci się w głowie albo jesteś senny, lepiej zostaw motocykl w garażu. I najważniejsze — absolutnie żadnego alkoholu!

Alkohol ma fatalną reputację tego, który odpowiada za dużą część śmiertelnych wypadków. I trzeba powiedzieć, że jest to reputacja w pełni uzasadniona. Alkohol upośledza większość funkcji fizycznych i umysłowych, które są niezbędne do bezpiecznego prowadzenia pojazdu. Niestety, wydaje się, że motocykliści nie pamiętają o tym częściej niż kierowcy samochodów. A przecież jazda na motocyklu wymaga większego doświadczenia i dokładniejszej oceny sytuacji niż prowadzenie samochodu. Amerykańskie Państwowe Centrum Statystyk i Analiz podaje, że ok. 20% kierowców, którzy zginęli w wypadkach, miało we krwi 0,1 promila alkoholu lub więcej. Jeśli chodzi o motocyklistów, taką zawartość alkoholu we krwi miało już 40% ofiar wypadków. Koktajl złożony z kilku piw czy drinka i szybkiego motocykla jest bardzo niebezpieczny.

Zdziwiłbyś się, jak duży wpływ na ilość wypadków i śmiertelność ma pora dnia. Szczególnie niebezpieczne są godziny, kiedy sfrustrowani ludzie wracają z pracy i kiedy w czasie weekendu wracają do domów „kierowcy podwójnego gazu”. 1/4 wszystkich wypadków motocyklowych (także śmiertelnych) zdarza się pomiędzy godz. 15 a 18. Wyraźnie wzrasta także liczba wypadków w piątki i soboty około północy. Dla porównania — między godz. 3 a 6 rano wypadków jest bardzo mało, nawet w weekendy. Zatem Wielki Wiesio dobrze wybrał porę na wyjechanie z miasta — w piątek rano ryzykował znacznie mniej niż na przykład w sobotnie popołudnie. To może być dobra wymówka, jeśli chcesz urwać się z pracy, aby pojeździć po okolicy. Ale pamiętaj , że nie ma takiej pory dnia ani takiego dnia tygodnia, w którym wypadki w ogóle się nie zdarzają. Boczne uliczki na przedmieściach zawsze niosą ze sobą specyficzne zagrożenie, o którym musimy pamiętać.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *