Europa etap III – Nad Balaton i powrót do Polski

Europa etap III – Nad Balaton i powrót do Polski

20 czerwiec 2010 – niedziela

Budapeszt – Érd – Gárdony – Székesfehérvár – Balatonfőkajár – Balatonalmádi  

                  Ruszam wcześnie rano w ten niedzielny poranek, z Budapesztu wyjeżdżam bez problemu ale zaczyna psuć się pogoda, coś ostatnio pogoda mnie nie rozpieszcza. Po drodze zwiedzam Szaborpark (na przedmieściach Budapesztu), zbiór pomników usuniętych po upadku komunizmu. Bez większych problemów dojeżdżam nad Balaton, oprócz paru objazdów i psującej się pogody. Pierwsza burza dopada mnie w Balatonfűzfő i widać po zalanych terenach że nad Balatonem to nie pierwsza. Docieram do Balatonalmádi i zatrzymuję się na campingu „Camping Yacht” (Balatonturist), ful wypas za 6 €, chyba dla tego że jeszcze przed sezonem. W nocy rozszalała się burza i wiało aż do rana, prawie jak nad morzem podczas sztormu. Przejechałem dzisiaj 152 km.

21 czerwiec 2010 – poniedziałek
Balatonalmádi – Zánka – Szigliget – Keszthely – Fonyód – Balatonszemes  

            Ranek nie napawa optymizmem, wieje nadal, mało głowy nie urwie, nadal pada. Z domu otrzymuję nie najlepsze informacje o pogodzie na mojej dalszej trasie. Ruszam szlakiem rowerowym nad Balatonem, przynajmniej z dala od samochodów (większość trasy). Do południa muszę podjąć decyzję czy jadę dalej prosto w kierunku Triestu, czy…….

Zawracam, a właściwie w miejscowości Keszthely zamiast jechać dalej prosto jadę szlakiem rowerowym dookoła Balatonu, zobaczymy co będzie jutro. W razie co to łatwiej będzie zawrócić i kontynuować podróż a jak nie to zawsze to „bliżej domu”.

Warunki coraz gorsze, raz nawet mnie zdmuchnęło ze ścieżki i wjechałem do rowu, całe szczęście tylko lekka kontuzja kolana, deszcz wszystko przemył. Z tej strony Balatonu trudniej znaleźć camping, większość pensjonaty i prywatne domki (wille). Nie ciekawie z tej strony wygląda, dużo ośrodków jest zalane, ale docieram do Balatonszemes i znajduję camping „Vadvirag” (oczywiście Balatonturist).
No i zaczął się problem, tak wieje że nie mogę, nie ma możliwości postawienia namiotu, po wielkich trudach udaje mi się postawić za budynkiem gospodarczym. Ale i tak uszkodziło mi dwa stelaże i rozerwało kawałek namiotu, ale mam folię malarską, przyda się jak znalazł. Dzisiaj przejechałem w deszczu i przy bardzo mocnym bocznym wietrze 139 km.

22 czerwiec 2010 – wtorek
Balatonszemes – Siófok – Lepsény – Székesfehérvár – Gárdony – Érd – Budapeszt  

               Rano oceniam „straty” i zapada decyzja o PRZERWANIU MOJEJ WYPRAWY, wracam do Budapesztu i „najkrótszą” drogą do Polski. Namiot uszkodzony, prognozy pogody kiepskie, już nie ma w co się przebierać bo wszystko (prawie) przemoczone. Zwijam się podczas deszczu i ruszam do Budapesztu mimo wszystko. Jestem zdeterminowany dotrzeć dzisiaj do Budapesztu, „byle” deszcz mnie nie zatrzyma, nawet nie robię żadnych zdjęć. Do Budapesztu dojeżdżam w strasznej ulewie a na camping Jumbo docieram po 20:00 i rozbijam się podczas deszczu, przejechałem 172 km.

23 czerwiec 2010 – środa 
Tylko w Budapeszcie                           
              Tylko po obiedzie trochę zwiedzałem i przy okazji zrobiłem zakupy w sklepie rowerowym. Musiałem kupić okulary bo parę dni temu zgubiłem w Vének a ja nie przywykłem do jazdy bez okularów. Naprawiłem trochę stelaże, wytrzymają parę dni i załatałem dziurę, niezastąpiona szara taśma samoprzylepna. Dzisiaj 45 km i wystarczy.

24 czerwiec 2010 – czwartek
Budapeszt – Tahitótfalu – Vác – Rétság – Ipolyság – Krupina – Dobrá Niva – Babina  

               Rano zwijam się szybko i bezpośrednio z campingu kieruję się na Budakalasz, nie muszę wjeżdżać do Budapesztu. Ale muszę jechać na przeprawę promową do Vác a mogłem dużo wcześniej przejechać mostem, było by taniej. Trasa 66/E77 nie rozpieszcza jak i pogoda. Za Babiną stawiam namiot na dziko, pocieszam się widokami, przejechałem 139 km.

25 czerwiec 2010 – piątek
Babina – Zvolen – Banská Bystrica – Donovaly – Ružomberok – Dolný Kubín  – Nižná  

Rano lekka mżawka, ale to nic, dzisiaj wjeżdżam w ładne rejony Słowacji i mam nadzieję że piękne widoki zrekompensują mi kiepską pogodę i  sporo podjazdów. W miejscowości Kováčová wjechałem na drogę ekspresową R1 i dojechałem aż do Bańskiej Bystrzycy, oznakowana jest również jako E77/66. Nikt nie zwracał na mnie uwagi, nawet nie trąbili, a ja przemknąłem pasem awaryjnym. I znowu rozkładam namiot na dziko, podczas deszczu. Stelaże „sypią” się coraz bardziej ale namiot stoi. Dzisiaj mniej padało i przejechałem 148 km.

26 czerwiec 2010 – sobota
Nižná – Trstená – Chochołów – Zakopane – Nowy Targ – Rabka-Zdrój – Kasina Wielka  

Szybko pokonuję ostatnie kilometry, wjeżdżam do Polski od Suchá Hora na Chochołów i jestem w „domu”, nie wiem dlaczego ale od razu człowiek inaczej się czuje. W Zakopanem jestem przed 12:00, wstępuję na Krupówki i jadę dalej, za Kasiną Wielką szukam miejsca na rozbicie namiotu. Nawet znalazłem super miejsce z ładnymi widokami, dzisiaj po „górkach” przejechałem 135 km.

27 czerwiec 2010 – niedziela
Kasina Wielka – Dobczyce – Wieliczka – Niepołomice – Ispina – Nowe Brzesko – Winiary Dolne- Pacanów – Sandomierz   
          

           Wstaję skoro świt, wita mnie piękny poranek. Dzisiaj muszę dojechać do Sandomierza, w „głowie” jestem nawet przygotowany na LUBLIN, zobaczymy. Początek był super, ale przed Wieliczką sporo objazdów i z samej Wieliczki ciężko wyjechać. Wszyscy kierują mnie na 4 w kierunku Tarnowa albo na A4 a ja chcę tylko na 79-tkę do Sandomierza. Wieliczka fatalnie oznakowana, wszystkie kierunkowskazy kierują do kopalni Wieliczka, ale ja już tam kiedyś byłem. No i po dotarciu do „upragnionej” 79-ki zaczęła się jazda pod wiatr. Nadal w „głowie” świta pomysł z jazdą do Lublina, jak uda mi się dotrzeć do Sandomierza przed 17:00. Niestety jestem w Sandomierzu dużo później i znak informacyjny o campingu poprowadził mnie przez starówkę Sandomierza „zwiedzanie” aby przekonać się że „Kamping Browarny” jest przy drodze 77/79 do Lublina. Dzisiaj przez ten przeciwny wiatr jestem ujechany, przejechałem 212 km.

28 czerwiec 2010 – poniedziałek  
Sandomierz – Zawichost – Annopol – Kraśnik – Lublin  

          Dzisiaj na pewno będę w domu, mimo przeciwnego wiatru i kiepskiego stanu dróg, nic tak nie męczy jak jazda po kiepskich drogach. Od Zawichostu do Annopola jadę przez tereny które były zalane przez powódź w tym roku, woda już opadła i widać ogrom zniszczeń. Po przejechaniu 112 km jestem w domu na obiad.

Podsumowanie

              Plany na ten rok były ambitne, może zbyt ambitne ale od czego są marzenia. Nie licząc wyjazdu na II Zlot Społeczności Rowerzystów w Trębach Starych to od 6 czerwca do 28 czerwca przejechałem 2950 km. Przejechałem 1/2 szlaku rowerowego Oder-Neiße-Radweg (od Gubina do Zittau), szlak rowerowy Donauradweg (od Passau do Budapesztu), szlak dookoła Balatonu, tak jak chciałem byłem w Czeskiej Szwajcarii. Oprócz poważnej awarii przyczepki Extra Wheel która to mogła zakończyć moją wyprawę dużo wcześniej i uszkodzenia namiotu nad Balatonem to nie mogło być nic gorszego jak załamanie pogody i jeszcze gorsze prognozy na dalszej trasie, czyli wszystkiemu winna jest pogoda, oczywiście zła pogoda.
Chciało by się dalej i więcej ale co się odwlecze to nie uciecze.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *